Wspomnienia o naszych dziewczyńskich wędrówkach po Anglii okazały się na tyle miłe, że ciągnę je dalej. Tym razem pojechałyśmy do Bath. Nie zamierzam opowiadać o historii, o rzymskich początkach miasta, bo to można znaleźć na dziesiątkach stron w necie. Dla mnie to przypomnienie wspaniałych chwil podczas wędrowania wąskimi uliczkami Bath
Podziwianie nie tylko założeń architektonicznych słynnego Royal Crescent
ale też tych nienagannych trawiastych przestrzeni. Chodzenie wokół opactwa i zaduma nad czasem
Katedralną ciszę słychać chyba na zdjęciach
A na koniec, zamiast wizyty w historycznym pubie, z braku funduszy muszą wystarczyć miejscowe pierożki na ławeczce w parku.
W tym parku
I niestety trzeba wracać do Londynu, mijając po drodze ostatnie widoki z Bath.
Zdjęcia oczywiście autorstwa Elizy
Agnieszka, Elizka, miłe wspomnienia, prawda? Ile się zmieniło od tamtej pory.... ;-)
OdpowiedzUsuń