środa, 25 listopada 2015

Portugalskie psy ;-)

Widzę, że popularność tych moich ponurych wpisów jest ograniczona. Najwyraźniej listopad wymaga ucieczki od smutku, bo sam w sobie jest wystarczająco ponury.

Zatem dla odmiany kilka zdjęć psich mordek, jakie napotkałam podczas portugalskich wędrówek.

Ten pies - nazwałam go Uniwersytecki - przez wiele godzin obserwował uroczystości na uniwersytecie w Evora. Był koniec roku, wręczenie dyplomów, było gwarno i malowniczo o czym jeszcze opowiem.

A on trwał w oknie







Może nie wygląda na zbyt szczęśliwego, ale też nie ruszał się z tego okna przez parę godzin, kiedy wędrowałam wśród świętującej studenckiej braci.

Drugi pies to tylko spotkanie na południu, w Lagos. Trochę przypominał mi Grysia, który wtedy był na wakacjach w Psilądku.

To pies wodny rasy portugalskiej, taki sam jak pies prezydencki w USA. Nos i pyszczek bardzo przypominał mi wtedy sznaucera.



Kolejny pies to taki bidul spod knajpianiego krzesła. Leżał tam sobie codziennie, pewnie pies właścicieli.


Więcej psów podczas moich portugalskich wędrówek nie widziałam. 

Tanatoturystyka

Pozostając w nastroju wybitnie mało optymistycznym kontynuuję temat śmierci. O śmierci już pisałam wielokrotnie, bo będąc agnostyczką często zastanawiam się nad nicością naszego życia, które nieuchronnie kończy się w którymś momencie pozostawiając za sobą nikły ślad. Ten ślad to - poza tymi wybitnymi jednostkami - miejsce pochówku. Trwalsze niż życie, często o wiele piękniejsze, a do tego to świadectwo historii, kultury, wiedzy o społeczeństwach od tysięcy lat. 

Nie stwierdzę, że uprawiałam kiedykolwiek tanatoturystykę jak główny motyw moich podróży, ale na pewno nie ominę pięknego cmentarza, czasem nawet specjalnie planuję odwiedzenie starego, historycznego cmentarza. Tak też było z cmentarzem w Evora, bo to miejsce wyjątkowe. Wyjątkowe ze względu na formę architektoniczną miejsca i sposób chowania zmarłych, a do tego niezwykle piękne.

Cmentarz przylega do XVI wiecznego klasztoru Convento dos Remedios. 




Biel grobowców, zieleń cyprysów, słońce Portugalii i cisza.



To nie są columbaria. W tych budowlach na piętrowo skonstruowanych półkach stoją trumny przykryte koronkami, centralnie stoi stolik z kwiatami, zdjęciami - taka sypialnia tylko już wieczna. Można przez firanki w drzwiach poznać szczegóły tych wiecznych miejsc odpoczynku.




Tanatos czuwa







Dekoracje grobów na całym świecie są odwzorowaniem stylu życia zmarłych i tych, co ich grobami się potem zajmują. Styl tych dekoracji nie musi budzić zachwytu, ale na pewno bardzo często bardzo porusza wyobraźnię.

Tak jak w tym przypadku.

Memento mori. 

I jeszcze bardzo dobrze napisany tekst o tanatoturystyce dla wątpiących ;-)
 

wtorek, 24 listopada 2015

Oto nasze kości, czekamy na Twoje

Nos ossos que aqui estamos, pelos vossos esperamos.


Dzień doskonały na wspomnienia ze słonecznej Portugalii, a że nastrój mam nadal raczej szary zamiast plaż i radosnych widoków zdjęciowa wizyta w słynnym miejscu - Capela dos Ossos, czyli kaplicy zbudowanej z ludzkich kości. 


Ta XVI wieczna kaplica w Evora powstała z kości mnichów, których szczątki usunięto z likwidowanych cmentarzysk. Zamiast ukryć je w sarkofagach, użyto ich jako budulca i memento o tym, jak krótkotrwałe jest życie i jak niewiele po nas pozostaje.

Do budowy kaplicy posłużyło 5000 szkieletów, ale sami budowniczy przygotowali dla siebie piękny sarkofag.


Zapewne uznali, że wykonali zbyt wyjątkowe dzieło, by do niego dołączyć.











Krzyż umieszczony na jednym z kostnych pilastrów to kolejne memento - oto droga do pokonania śmierci, a jedna z sentencji do odczytania w kaplicy głosi: 

Dzień, w którym umarłem, był lepszy od tego, w którym się narodziłem.