środa, 2 kwietnia 2014

Madera dla ducha

Wracam po długiej przerwie do moich wspomnień z pobytu na Maderze. Zaczęłam, trzeba dokończyć, a że wyspa nadal wcale nie jest tłumnie odwiedzana przez naszych Rodaków, to te kilka moich amatorskich zdjęć może zachęci do wybrania się właśnie na Maderę.

Kiedy byłam na Maderze ogrodu jeszcze nie miałam i moje zainteresowanie roślinami ograniczało się wyłącznie do kontemplowania ich urody, bez wnikania w to co to i dlaczego. Nie wędrowałam też zbyt intensywnie po ogrodach, bo z czegoś trzeba rezygnować, by zobaczyć co innego, a czas takich pobytów nigdy nie jest wystarczająco długi. Moim wyborem było zobaczenie miejsc najbardziej charakterystycznych lub znanych z jakiegoś szczególnego powodu.

Jednym z takich miejsc była Camacha, mała wioska niedaleko Funchal, słynąca z wiklinowych wyrobów. Produkowane tam plecione przedmioty zgromadzone w jednym przeogromnym sklepie-muzuem robią wrażenie, chociaż niekoniecznie wszystkie zachwycają.







 
To w ogóle miejsce słynące wszelkim rękodziełem, ale to jest też cecha całej wyspy. W wielu miejscach oferowane są piękne, tkane ręcznie rozmaite kilimy. jeden przyjechał ze mną do Polski.



Na każdym kroku zachwyca stara architektura, mieszanka kolonialnego stylu i miejscowych wpływów, wzbogacana mozaikami, kamieniem, zatopiona w tropikalnej roślinności, wspaniale oświetlona, tylko czeka na zdjęcia.







Wszechobecne mozaiki zdają się czerpać błękity z takich bukietów.



Wędrówki po Funchal dostarczają na każdym kroku zielonych widoków, nie trzeba nawet wchodzić do tych bajecznych ogrodów jak Monte, by podziwiać niesamowite rośliny.











  
Poza Funchal o ile nie chodzi się po levadach, albo skalistych nadbrzeżach, można wędrować po wioskach i miasteczkach, natrafiając na ślady starych warsztatów



albo nowoczesnej architektury



Oczywiście wędrówki po najstarszej części Funchal dostarczają jednak najbogatszych wrażeń




A potem to już tylko lotnisko i niestety czas wracać.