czwartek, 9 stycznia 2014

Wędrówki po Maderze

Madera to jedna z tych wypraw, które przygotowywałam dokładnie, planując każdy dzień, tak by maksymalnie wykorzystać czas w tym egzotycznym raju. Nigdy nie korzystam z żadnych zorganizowanych form podróży, bowiem od kiedy internet daje odpowiedź na każde pytanie, wolę mieć pewność, że nic mnie nie zaskoczy.

O wyprawie na Maderę myślałam od dawna. Ten wiecznie zielony, rajski ogród na Atlantyku, z niemal stałą temperaturą, długą historią i niezwykłym ukształtowaniem terenu wyspy kusił także tym, że nie jest aż tak masowo oblegany przez turystów. 

To nie wyspy Kanaryjskie, tylko mała, nieco ukryta wysepka, praktycznie bez plaż, bo jej wulkaniczny rodowód powoduje, że jest dokuczliwie kamienista, oferuje przede wszystkim atrakcje poznawcze. 


Architektura, przyroda, historia powodują, że nie jest to miejsce do leżakowania nad oceanem, ale do aktywnego wędrowania po co chwilę innych zakątkach, ukrytych wśród niemal tropikalnej roślinności, z widokami pozwalającymi zrozumieć, dlaczego od XV wieku była celem podróżników, piratów, ale też członków rodzin królewskich z Portugalii, Anglii i podobno Polski.

Już pierwszy widok na lotnisku daje przedsmak tego co nas tam czeka.

Madera to tak naprawdę tylko niewielka część ogromnej masy wulkanicznych skał, sięgających 4000 metrów wgłąb oceanu. Z najwyższym punktem sięgającym 1800 m. cała wyspa pocięta jest głębokimi wąwozami, z jedynie dwoma większymi płaskowyżami, po obu stronach centralnego masywu skalnego.

Z powodu tego ukształtowania krajobraz wyspy to na przemian pasy zieleni, skały, domy przyklejone do stromych zboczy, wąziutkie autostrady wijące się przesmykami miedzy skałami i spadzistymi zboczami wąwozów. Co za widoki!





Ciąg dalszy wkrótce ....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz